szukam...:

niedziela, 11 grudnia 2011

Metoda prób i błędów. Muffiny kawowe.

Ile błędów trzeba popełnić, żeby się udało? 
Albo raczej ile błędów można popełnić, by nie było ich za dużo?
Ile trzeba cierpliwości, by zbyt szybko się nie zniechęcić?
I jak dobrze wyciągać wnioski z błędów, by nie tkwić w błędnym kole?

Czasem chciałoby się prosić los o prosty i konkretny wzór na życie. 
Nie walczyć, nie szarpać się z życiem, nie błądzić.
Ale tak naprawdę jest coś takiego w ludzkiej naturze, że wiatr wiejący prosto w oczy czasem dobrze nam robi. Bo nawet jeśli przez chwilę jest ciężko i próbujemy żyć po omacku, to w końcu ostrość widzenia nam się poprawia. A droga przebyta nawet na oślep -zawsze dokądś prowadzi...


Często kiedy zabieram się za wrzucenie jakiegoś przepisu, w trakcie zbiera mi się na różne: i życiowe, i mniej życiowe,  i ciekawe, i nudne -przemyślenia. No ale grunt, że próbuję później przeskoczyć z nich do notki kulinarnej :)
Skoro już o próbach i błędach mowa -przedstawiam Wam moje kawowe muffinki -efekt eksperymentów i owoc cierpliwości. Kombinowałam, mieszałam i robiłam podobne babeczki wiele razy. W końcu wyszły takie, na jakie czekałam! Są lekko kawowe, mają posmak cappuccino. Trochę w nich orzeszków, trochę gorzkiej czekolady. Są miękkie i wilgotne, może odrobinkę gąbczaste -ale bardzo mi smakują.
A ponieważ są modyfikacją moich różnych pomysłów i ponieważ robiłam je metodą prób i błędów -będę Wam wdzięczna za wszelkie sugestie i ulepszenia! :)




MUFFINY KAWOWE

4 łyżki mąki razowej
4 łyżki mąki pełnoziarnistej
3 łyżki płatków owsianych (najlepiej błyskawicznych)
3 łyżki brązowego cukru
2 łyżki cappuccino
pół łyżeczki sody
pół łyżeczki proszku do pieczenia
1 łyżka mielonego lnu (rozrobiona w odrobinie wody)*
1 białko (lekko ubite)
2 łyżki oliwy
pół szklanki chłodnej kawy (zaparzonej z konkretnej łyżki kawy rozpuszczalnej)
pół szklaki mleka
garść posiekanch orzechów arachidowych
pół tabliczki pokrojonej drobno gorzkiej czekolady

*len sprawia, że ciasto jest wilgotniejsze, i bardziej zwarte -ale też nadaje mu lekko gąbczastą konsystencję. Mi to odpowiada -ale jeśli ktoś woli, może zamiast tego dodać dodatkowe jajko.

Suche składniki mieszamy w jednym naczyniu, mokre w drugim. Suchą mieszankę przesypujemy do miski z mokrymi składnikami, mieszamy do uzyskania jednolitej masy. Dodajemy orzechy i czekoladę i napełniamy ciastem formy do muffinek. Pieczemy babeczki w 190 stopniach, około 25 minut.
Z podanych proporcji wychodzi mi 8 dużych lub 10 ciut mniejszych muffinek.
Zachęcam do wypróbowania :)



Skoro już o cierpliwości była mowa -nie mogłam się opanować by nie dorzucić zdjęcia mojego psiaka, który wiernie i cierpliwie towarzyszył mi, kiedy gimnastykowałam się nad muffinkami , żeby złapać dobre ujęcie.
Oto już lekko znudzony Misza:

10 komentarzy:

  1. Muffinki z pewnością są pyszne - jak to muffinki ;) Lubię te kawowe, z domieszką czekolady - pycha :)

    A psiak rozkoszny - aż chce się go pogłaskać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli kawowe, to ja się zgłaszam choćby po jednego:)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Psinka urocza, tak samo jak te pyszne muffinki;)

    OdpowiedzUsuń
  4. jejku jakue pyszne muszą być :D

    OdpowiedzUsuń
  5. nooo... mi smakują ;)
    i za komplementy w imieniu Miszy dziękuję ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zawsze przy pieczeniu zbiera mi się na refleksje...
    Te muffiny muszą wybornie smakować.Na pewno poprawiają nastrój.
    Mam nadzieję,że psiaka poczęstowałaś?

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja mam swoj ulubiony przepis na muffiny cappuccino - zawsze sie udaja :) Ale zanim do niego doszlam, bylo troche prob i bledow. Psisko boskie!

    OdpowiedzUsuń
  8. psiak ma dietę od weterynarza, więc mimo asysty przy muffinkach musiał zadowolić się psimi chrupkami ;)
    To chyba już tak jest, że przy pieczeniu tak jakoś lepiej się myśli... :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Maggie -to ja poproszę o namiary na Twój przepis :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Muffiny zawsze są the best! :)))
    Osobiście najbardziej lubię zielone miętowe,
    ale na święta chyba przygotuję z makiem i mielonym serem :)

    OdpowiedzUsuń