szukam...:

wtorek, 28 lutego 2012

Sałatka z tortellini. Gdy wszystko do siebie pasuje.

Czytam, a raczej poczytuje sobie ostatnio pewną książkę. Jest o muzyce. O muzyce -którą uważa się za absolut -pierwotny byt doskonały. Muzyce -duszy człowieka; czymś najczystszym, idealnym, nieuchwytnym. I główny wątek opiera się na poszukiwaniu tej idealnej melodii, na odnalezieniu zapisu dźwięków, które idealnie do siebie pasują. Bo główny bohater wierzy, że tylko ten jeden jedyny porządek nut ma w sobie szczególną magię, która pozowli mu osiągnąć spokój...
Mimo, że książka nie porywa mnie do szaleństwa -zaczęłam się zastanawiać. Bo chyba rzeczywiście sytuacje w których wszystko jest na swoim miejscu; rzeczy, w których wszystko do siebie pasuje -dają nam poczucie pewnej harmonii. 

Może dlatego, czasem podświadomie tak bardzo dbamy o szczegóły?
Może dlatego tak usilnie szukamy w życiu kogoś, z kim stworzymy dobrany zespół?
A może ważniejszy od idealnego porządku jest właśnie ten przypadkowy bałagan, który rodzi się w poszukiwaniach? 
;)

Zbieram sobie ostanio sporo kulinarnych zaległości. Nazbierałam już małą kupkę zdjęć i przepisów, ale skoro wzięło mi się dziś na rozmyślania o rzeczach dobrze dobranych -dzielę się przepisem na pewną sałatkę. Mimo iż lubię eksperymenty -niektóe wynalazki nie przemawiają do mnie właśnie dlatego, że są tak udziwnione, aż naciągnięte. I tym sposobem na początku bardzo sceptycznie podchodziłam do sałatki z makaronem totellini. Moja pierwsza styczność z tym wynalazkiem -to sos majonezowy z kawałkami ogórka i rozgotownym makaronem... Ale później miałam okazję spróbować innej wersji, którą udało mi się odtworzyć z pamięci. I którą naprawdę szczerze polecam -bo dla moich kubków smakowych -wszystko w niej świetnie do siebie pasuje :) 


SAŁATKA Z SEROWYM TORTELLINI

paczuszka makaronu tortellini z nadzieniem serowym
puszka ananasów
puszka kukurydzy
średni por
120g szynki konserwowej (najlepiej drobiowej)
pół kubeczka jogurtu naturalnego (dość gęstego)
ok. 2 łyżki majonezu
sól i pieprz



Makaron gotujemy według instrukcji na opakowaniu, odcedzamy i studzimy. Por kroimy drobno. Odcedzamy kukurydzę z zalewy. Ananasy kroimy w 'ząbki', również dość drobno. Szynkę kroimy w nieduże słupki. Wszystkie składniki mieszamy delikatnie ze sobą (tak, by makaron się nie rozsypał), doprawiamy solą i pieprzem do smaku. Dodajemy sos z jogurtu zmieszanego z majonezem. I tu uwaga -dodajemy tyle, by składniki ładnie się posklejały, ale nie pływały w sosie. Całość mieszamy i odstawiamy do lodówki, by się 'przegryzło'. Życzę smacznego! :)

piątek, 10 lutego 2012

Ciasteczka dobre na wszystko.

W kuchni się odstresowuję. Tak. W obłoczkach z mąki zostawiam wszystkie troski; na rzecz twórczego bałaganu na stole i szafkach -zapominam o bałaganie, który mam w głowie.
W kuchni śpiewam, eksperymentuję, smakuję. W kuchni jest poprostu dobrze.

A tam, gdzie jest dobrze, powstają dobre rzeczy. Nie tylko smakowo -ale takie... dobre na wszystko. Na niepogodę i na słońce, na małe i większe smutki, na wspomnienia, na zapomnienia, na wzruszenia i śmiechy. Dobre do kawy, i do mleka, do rozmowy i do ręki -tak w pośpiechu.

Proponuję dziś Wam przepis na mini-herbatniczki, a 'la ciasteczka digestive. Znalazłam kiedyś podobny przepis na blogu Moje Wypieki. I tak metodą prób i błędów -raz coś dosypałam, raz czegoś zabrakło -powstały te oto ciacha:

HERBATNICZKI PEŁNOZIARNISTE

szklanka mąki pełnoziarnistej
pół szklanki mąki razowej
szklanka płatków owsianych zmielonych na mąkę
pół szklanki otrębów przennych
pół kostki masła
pół szklanki mleka
3-4 łyżki brązowego cukru
duża szczypta sody oczyszczonej
pół łyżeczki proszku do pieczenia
szczypta soli

Wszystkie składniki łączymy ze sobą: najpierw wszystkie suche, następnie dodajemy roztopiony i przestudzony tłuszcz i mleko.
Blaszkę wykłądamy papierem do pieczenia, piekarnik nagrzewamy do 190 stopni.
Formujemy ciasteczka. I tak: za pierwszym razem robiłam okrągłe herbatniczki: nabierałam ciasto łyżeczką, formowałam kuleczkę i spłaszczoną ukłądałam na blaszce. Ale tym razem skusiłam się na kwadraciki i muszę przyznać, że wygodniej się je robi: ciasto rozsmarowuję cieniutko na blaszce i nożem lub radełkiem robię kratkę. Po upieczeniu bardzo łatwo od siebie odchodzą.
Pieczemy około 15 minut -aż się ładnie zrumienią. Im cieńsze ciasto -tym bardziej chrupiące herbatniki.
Proste, prawda? :)