Dziś krótko i na temat. Prawie, że ściśle kulinarnie.
Każdy ma swój mały zestaw sztuczek i metod, które zawsze działają w najbardziej pokrętnej sytuacji.
Pamiętam, jak byłam małą dziewczynką -mama tłumaczyła mi na czym polega magia uśmiechu. Tłumaczyła, niczym prastary sekret, że uśmiech to coś takiego, co rozbraja, co czasem roztapia najgrubsze lody. Bo są sytuacje, kiedy nie wie się co powiedzieć, co zrobić -wtedy wystarcza uśmiech. Bo są ludzie, do których niewiadomo jak dotrzeć -i wtedy też drogę toruje uśmiech.
Uśmiech skraca dystans -i to chyba święta prawda :)
A takim kulinarnym uśmiechem, który jest dobry na każdą sytuację jest "Murzynek" mojej mamy.
To ciasto, to jakiś magiczny twór, który po pierwsze: wywołuje uśmiech; po drugie: pojawiał się u nas błyskawicznie, kiedy niezapowiedzeni goście już dosłownie stali w progu; po trzecie: jest uniwersalny, jak żadne inne ciasto! Pełnił już funkcję całkiem dostojnego tortu, babki czekoladowej, substytutu piernika na Gwiazdkę, i najczęściej -ekspresowego, czekoladowego ciasta, ktróe znają już u nas wszyscy i które nikomu się jeszcze nie znudziło.
A oto i przepis na nieśmiertelnego Murzynka mojej mamci:
MURZYNEK
/na średnią tortownicę/
kostka masła/ margaryny
1 1/3 szklanki cukru
1 cukier wanilinowy
3 łyżki kakao
5 łyżek wody
Składniki umieszczamy w garnuszku i zagotowujemy. Gdy wystygnie, dodajemy:
3 żółtka (białka z oddzielonych jajek osobno ubijamy na pianę, wykorzystujemy później)
2 szklanki mąki
2 łyżeczki proszku do pieczenia
Wszystko dokładnie mieszamy i na koniec dodajemy ubitą pianę z białek. Lekko mieszamy łyżką.
Pieczemy w 180 stopniach 30-40 minut.
Gdy Murzynek wystygnie, przekrawamy go tak, by mieć trzy blaty. Przesmarowujemy je polewą czekoladową, a do jednej warstwy dodajemy kwaskowy dżem, najlepiej z czarnej porzeczki. Całe ciasto również oblewamy polewą i dekorujemy według uznania.
*uwagi:
-Murzynka często dekorujemy wiórkami kokosowaymi, lub orzechami. I często też dodajemy pokruszone orzechy do ciasta
-niektórzy przekładają Murzynka jasnym kremem. Może ktoś próbował?
-i przepis na polewę: zagotowujemy ze sobą połowę składników, z których korzystamy w pierwszym etapie robienia ciasta. To wszystko :)
W razie jakichkolwiek pytań -służe pomocą :)
prosze kawał:D
OdpowiedzUsuńciocia zrobiła murzynka, zjadłam pół blachy ;o jedno z ulubionych ciast :)
OdpowiedzUsuńach te uśmiechy! pełno ich tu u Ciebie- i tych murzynkowych i innych!
OdpowiedzUsuńa więc nie pozostaje nic innego jak tylko mocno mocno się do Ciebie uśmiechnąć:)
Uwielbiam murzynka, którego robi moja babcia, ale Twój przepis też chętnie wypróbuje :) Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńA ja nigdy nie robiłam murzynka. Zawsze coś ala murzynek, bardziej brownie. Może zmajstruję jakiegoś małego w weekend :) Ninespodziewani goście pewnie też się znajdą :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam murzynka, a Twój prezentuje się przeapetycznie! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i zapraszam do dodania swojego bloga na listę Top Blogi na stronie Znajdzprzepisy.pl
Murzynek znane ciasto, ale wyszedł Tobie nieźle, bardzo apetycznie. Fajne zdjęcia.
OdpowiedzUsuń