Oczami dziecka -sklejanie wiatraczka to prawdziwa magia. Bez żartów -patrząc na sprawne dłonie mamy, wydawało mi się, że czaruje te ciasteczka :)
Mimo, że po latach, wręcz opita realizmem wiem, jak sklejać wiatraczki -z pełną świadomością poświadczam, że nie brakuje im magii! 'Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia', a stąd, skąd dziś patrzę na świat, widzę jak te ciacha rzucają urok na ludzi; jak sam ich zapach rozjaśnia buzię baaaardzo szerokim uśmiechem!
To jakaś magia -bo ciasta są obłędnie proste!
WIATRACZKI DROŻDŻOWE
1kg mąki
0,5kg smalcu
10dag drożdży
1 szklanka mleka
szczypta soli
powidła*
Wszystkie składniki łączymy ze sobą i wyrabiamy ciasto. Dzielimy je na porcje, rozwałkowujemy podsypując mąką i kroimy: najpierw na paski, później na kwadraciki. Nacinamy każdy z rogów pojedynczego ciasteczka. Małą łyżeczką nakładamy na środek odrobinę powideł i sklejamy -łapiąc co drugi z poprzecinanych rogów.
Ciasteczka układamy luźno na blasze (trochę urosną) i pieczemy w 180stopniach około 15 minut (aż nabiorą złotego koloru). Gdy przestygną -lukrujemy.
Proste, prawda?
*wybieramy powidła lub jakiś inny tradycyjny dżem -bez galaretek, bo spłyną z ciastka w trakcie pieczenia.
Bardzo się cieszę,że Cię znalazłam.Dziękuję za miły komentarz na moim blogu.Zapisuję Twój blog do ulubionych.
OdpowiedzUsuńWiatraczki przeurocze! Przypominają mi babciną kuchnię...
Serdeczności!
rewelacyjne są te wiatraczki! pewnie nie mogłabym się od nich oderwać :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam,
Paula
Takie ciasteczka z dzieciństwa są najlepsze :-)
OdpowiedzUsuńUściski!
niezwykle urokliwe!
OdpowiedzUsuńniema to jak domowe wypieki :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńwidzę, że nie tylko dla mnie wiatraczki mają specyficzny klimat :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Was ciepło!